Ten tydzień przyniósł bardzo interesującą informację dotyczącą zatrzymania pedofila dzięki pomocy Google. Udało się to poprzez skanowanie poczty Gmail, z której korzystał zainteresowany. Efekt jest jak najbardziej chwalebny, ale działanie Google ma swoje drugie dno, na które zwracają uwagę obrońcy prywatności, wskazujący na poważne naruszenia w tej kwestii ze strony internetowego giganta.
Google skanując pocztę pedofila, wykryło zabronione treści wysyłane z jego skrzynki mailowej. Powiadomiono odpowiednie służby, a człowiek ten został zatrzymany. Ponieważ temat wzbudził wiele kontrowersji, rzecznik Google zabrał w tej sprawie głos, wyjaśniając, że treści pedofilskie mają specjalne oznaczenie, które dzięki zastosowaniu specjalnej technologii są możliwe do wykrycia w załączniku przesyłanej za pośrednictwem Gmaila wiadomości.
Rzecznik uspokaja jednak, że Google nie skanuje maili swoich użytkowników pod kątem przesyłania innego typu treści. Pozostaje mieć nadzieję, że tak jest naprawdę.
Mimo, że jest to jawne naruszenie prywatności, to można stwierdzić, że w tym przypadku cel uświęca środki, i jeśli naszym wspólnym celem jest wyeliminowanie ze społeczeństwa pedofili, to trudno o bardziej precyzyjnie wymierzony strzał.
Nikogo pewnie nie cieszy możliwość inwigilacji przez wielkie koncerny, ale z drugiej strony jeśliby w ten sposób pozyskana wiedza miała uchronić dzieci przez poważnym niebezpieczeństwem, to trudno bezdyskusyjnie potępiać takie działania, a wręcz należy im przyklasnąć.